czwartek, 31 marca 2011

My jeszcze mamy wybór...

   Mój syn w tym roku kończy 6 lat, a ja stoję przed trudnym wyborem - "zerówka" czy "pierwsza klasa"? Jeszcze niedawno zdecydowanym tonem mówiłam : "zerówka- nie mam zamiaru skracać mu dzieciństwa". Dzisiaj mój ton stracił na mocy i zaczynam bardzo poważnie zastanawiać się nad posłaniem syna do pierwszej klasy. A wszystko zaczęło się od uświadomienia sobie do jakiej szkoły syn by chodził (małej, wiejskiej, z dala od miejskiego szału), kto będzie chodził do szkoły, a kto do zerówki (do szkoły- dzieci, z którymi od trzech lat jest w przedszkolu i w niczym im nie ustępuje; do zerówki - dzieci, które nie chodziły jeszcze do przedszkola i cały program będzie dla nich nowy). I właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie, że właściwie mój wybór ogranicza się do tego, czy mój syn pójdzie naprzód, czy kolejny rok będzie uczył się tych samych treści programowych. Pewnie domyślacie się co wybrałam - idziemy naprzód, zwłaszcza, że mój syn bardzo tego chce (oczywiście nie jest świadomy co to dla niego oznacza, ale forma wychowania przedszkolnego już go bardzo zniechęca i nie jest już dla niego ciekawa).
   Myślę, że większość rodziców dzieci z rocznika 2005 ma ten sam dylemat - szczególnie, kiedy dziecko chodziło już do przedszkola. Rodzice, zastanówcie się jednak, czy aby na pewno kolejny rok wałkowania programu przedszkolnego nie zabiera dzieciństwa bardziej niż zdobywanie nowych poziomów wiedzy przez nasze dzieci? Czy aby na pewno trzymanie ich na siłę w rygorze przedszkola i pod stałą ochronką jest dla nich lepsze niż zdobywanie "nowego świata"? Oczywiście, należy wziąć po uwagę umiejętności naszych pociech, a także ich rozwój emocjonalny ( pamiętajmy jednak, że nasze dzieci są silniejsze niż nam się wydaje) ale nie "skreślajmy" ich na starcie ze strachu (własnego). Jeżeli my nie uwierzymy w nasze dzieci, to kto to ma zrobić? Jeżeli nie przekonamy ich, ze potrafią, to kto to zrobi? Zaufajmy naszym dzieciom!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz